wtorek, 28 sierpnia 2007

Nagła ewakuacja prądu

Rano, Niedziela, strzelił korek. Odpowiada to małe dziadostwo śmiesznie, bo za jeden kontakt w kuchni. Do kontaktu życiodajnymi kabelkami podpięte są :
-pralka
-zmywarka
-mikrowella
-czajnik elektryczny

kontakt znajduje się za szafkami delikatnie mówiąc nieodsówalnymi.
Korek automatyczny, nowoczesny, mądry, to go się odstrzeliło prztykając w górę.

Tylko czego on strzelił jak pralka nie pralczy, zmywarka nie działa, mikro nie używana a czajniczek mały i delikatny dużo prądu nie zagarnia pazernie dla siebie...
I czemu śmierdzi w przedpokoju...

Korek znowu strzelił.... tyle że wieczorem...
Kurde znowu śmierdzi...
odstrzeliło sie ponownie i... buchnął z puszki kłębiasty, obłoczkowaty, podsufitowy dym.
Dodam jeszcze że buchną złowrogo ale zaskakująca atrakcyjnie.

Tak trochę sie zrobiła lekka panika i wszystkie korki wyłączono.

Nagle okazało się że tylko czarownica ma świece.... I moje biedne świece-dziewice poszły na świeczniki, zamiast do zaklęć.

Lauren miała ubaw bo jak to jest że każdy pokój ma małe ogniska?? Przecież tym sie nie wolno bawić a nagle wszyscy postanowili wyłączyć pstryczki i bawić sie.

Niedziela jest powtarzam i wieczór niemłody a tu sie fajczy instalacja...
Młoda, bo dwunastoletnia.

Pogotowie elektryczne odesłało nas do pogotowia lokatorskiego.
Pogotowie lokatorskie ponarzekało na godzinę (no fakt 20:13) i powiedziało że już wysyła kogoś ale oni są w Gdyni iGdańska nie znają... hmmmm....

Przyjechało po 56 minutach (!!! PALI SIE!!!), dwóch , po pięćdziesiątce zdrowo i po paru piwach (do elektryki!) i rozmontowali przy świecach (o stary! nie wziełłeś latarki??) puszkę.
Czarno było w ogóle ale i czarno w środku, popalone równo.
Z 6 korków obskakujących uprądowanie całego mieszkania przerzucili wszystko na 2... I kazali wezwać elektryka... to kim oni byli w takim razie???

No i teraz strach coś włączyć jak chodzi i co innego....

Ot spokojny koniec weekendu ;)

niedziela, 26 sierpnia 2007

blogowanie...

Doszłam do tego, iż jako osoba stara uważam blogi za dziecinadę i takowoż uważają człowieki w moim wieku.
Ale osoby parę lat młodsze piszą je nagminnie i potrafią posiadać kilka nawet.
Więc myśl główna jest taka że posiadanie owego może odmładzać.
Pytanie tylko czy rzeczywiście założenie pierwsze jest faktyczne,
bo znam 2 blogi prowadzone przez osoby starsze jeszcze ode mnie i oba rokrocznie dostają nagrody. Więc albo ja nie jestem taka stara, albo młodsi są dziecinni a ci starsi są dziecinni wtórnie
i ja jeszcze nie doszłam do tak zaawansowanego etapu doroślenia.

Ech, czyli młoda jestem ale dojrzała... Buahahaha

Dzień

Dzisiejszy dzień zaczą się tak jak każdy poprzedni odkąd nie mam pracy=pieniędzy. Wstałam o 12-z-czymś( o błogie nicnierobienie) powlekłam sie przez koszmarnie długi przedpokój do kibelka i ledwo klapnęłam na nim, zdałam sobie sprawę że mi sie śni, że bardzo chce siusiu i idę do kibelka. Więc tym razem faktycznie zwlekłam sie z wyra, przecisnęłam sie przez ciasny przedpokój gdzie stoją 2 wózki dziecięce, po czym stwierdziłam że idzie pranie (FUUUU) z rurą na mojej drodze, a swoją drogą to czemu ona musi iść na skos łazienki(??) no i sie w końcu dopchawszy na tereny umywalkowo-kibelkowe..... umyłam zęby i wróciłam do pokoju... po czym znów z niego wyszłam, powtarzając akrobacje przedpokoju i łazienki bo zapomniałam o kibelku....

Dalsza aktywność dnia to rozpłaszczenie pupci na krzesełku komputerowym i szukanie ofert z przerwami na gierki i surfing ogólnointernetowy, wybitnie męczące więc powinnam iść się położyć i poczytać miłe, kochane książeczki.
Strasznie mało-ambitna...

sobota, 25 sierpnia 2007

Pierwszy dla rozruchu

Jest sobie taka dziedzina życia, która nazywa sie blogowanie. Sławy to robią, politycy to robią, Doda to robi... i zwykłe owce też.
Brzmi to tak, że można by było wstawić słowo 'sex' zamiast blog' i nadal wszystko by sie zgadzało.

Są blogi które poruszają tłumy, jak 'Majcik' pisany przez tatę małej, ciężko chorej dziewczynki, są też zapewne takie, które są pisane dla siebie i mało kto z zewnątrz je czyta. Ten na pewno zalicza się do drugiej opcji i jest wersją testową.
Zabawne ile porzuconych pamiętników kurzy sie w moim pokoju, nigdy nie miałam do tego cierpliwości...
Możliwe że toto tutaj podzieli ich los, tyle że będąc kupą kabelków i błysków ekranu nie może sie chyba zbytnio zakurzyć...
(och jak mi sie podoba że to milusie coś poprawia mi literówki!!)


Mogę wam podrzucić coś na próbę, jeśli sie spodoba ewentualnie podejmę sie kontynuacji dzieła i zamieszczę takich perełek więcej:





Największa Czereśnia pośród Trzech Nurtów.


Chłodny poranek i rosa na bosych stopach,

Jeszcze śpią wszyscy poza mleczarzem,

Poza tym trzmielem na koniczynie

I ptakiem, który radośnie dziobie soczyste

Wiśnie na drzewku po prawej stronie śliwy.


Słońca jeszcze nie widać nad lasem,

Ale mokra trawa błyszczy we wczesnych promieniach.

Pisk furtki poruszył wróbla i zmusił do lotu.

W jednej z kolein alejki, omijając mrówki,

Powoli stawiam kroki na mokrej ziemi;

Ziemia lepi mi się do stóp.


Skręcając w lewo już widzę ja, piękną,

Czerwono – zieloną, największą w okolicy.

Za młodu przysiadła za płotem i teraz

Raczy cieniem i owocem i alejkę

I oba ogródki po jej stronach.


Spojrzawszy w górę ujrzałam przesyt czerwonych,

Słodkich kuleczek i deszcz rosy wpadł mi do oczu

Gdy sięgnęłam do najbliższej kiści wonnej.

Osy już ucztują w jej parnej koronie...


Och, Czereśnio Leśki, Ty pozostałaś we wspomnieniach

Opalonej młodości wśród bujnych traw.


12/13 luty 2006 r.